sobota, 7 stycznia 2012


Kilka dni temu, przygotowując na obiad włoską pastę z sardynkami i pieczoną bułką tartą, udało mi się zupełnie przez przypadek odnaleźć smak z dzieciństwa. W dzieciństwie Babcia często robiła nam domowej roboty makaron z zasmażoną bułką tartą… Może zabrzmi to dziwnie, ale to ubogie w składniki danie przywołuje wiele fajnych i ciepłych wspomnień i uśmiech na mojej twarzy do dnia dzisiejszego… pamiętam jak w babcinym salonie na wielkich arkuszach szarego papieru suszyły się nitki makaronu, to był fajny czas… to było takie nasze małe ‘comfort food’, które jadło się tylko u Babci i tylko ona robiła je najlepiej… Nie bez powodu wiele źródeł internetowych i literatura definiuje comfort food jako pożywienie, przygotowywane według tradycyjnych receptur z akcentem sentymentalno – nostalgicznym… Podczas gdy kolejni dietetycy spierają się i ścigają w wymyślaniu coraz to zdrowszych kombinacji żywieniowych, które niekoniecznie sprawiają, że jesteśmy szczęśliwsi, większość z nas i tak wraca do tych tradycyjnych, kojarzących się z ciepłem domowego zacisza i bliskimi nam osobami, potraw. To właśnie one sprawiają, że mamy uczucie przynależności. Makaron z serem, pudding czekoladowy, czy grillowana kiełbaska, może nie są najlepsze dla naszych tętnic wieńcowych i nie jest też sekretem, że sięgamy po ‘comfort food’ w okresach wzmożonego stresu czy negatywnych emocji. Jednak ostatnio natrafiłam na bardzo ciekawy artykuł w czasopiśmie ‘Psychological Science’, w których badania dr. D. Troisi i dr. Shira Gabriel’a udowodniły, że tak zwane ‘comfort food’ zwalcza uczucie osamotnienia. Autorzy badań zastanawiali się, czy ‘comfort food’ może sprawić, że ludzie myślą o swoich najbliższych i czy może przyczynić się do dobrego samopoczucia. Wyniki badań, bez wątpienia to potwierdziły. W jednym z eksperymentów uczestnicy mieli pisać przez sześć minut o walce z kimś bliskim, w celu wywołania poczucia samotności, podczas gdy inne grupy kontrolne miały neutralne emocjonalnie zadania pisemne. W każdej grupie, większość uczestników pisała o doświadczeniach jedzenia ‘comfort food’, podczas gdy inni pisali o jedzeniu nowo wymyślonych potraw. W kolejnym etapie badań, każda z grup miała odpowiedzieć na szereg pytań określających ich poziom samotności. Uczestnicy eksperymentu piszący o walce z bliską osobą wykazywali wysoki poziom osamotnienia. Ale ci, którzy na ogół czuli się bezpieczne w swoich związkach, co oceniano przed rozpoczęciem eksperymentu, udało się uratować się od samotności, pisząc o jedzeniu. 

W opracowaniu autor, Jordan Troisi, mówi… "Odkryliśmy, że ‘comfort food’, są ściśle kojarzone z osobami bardzo nam bliskimi. Myślenie o spożywaniu tych produktów później służy jako przypomnienie o tych bliskich.’ W swoich esejach, większość uczestników pisała o doświadczeniu jedzenia z rodziną i przyjaciółmi. Autorzy podsumowują, iż żywność określana mianem ‘comfort food’ może służyć jako świetny i prosty sposób na łagodzenie uczucia samotności. W innym eksperymencie tych samych autorów, spożywanie rosołu/ chicken soup przez partycypantów, wywoływało intensywne myśli o relacjach z bliskimi, ale tylko wtedy, gdy   rosół/chicken soup był przez nich traktowany jako ‘comfort food’. 

My dziś nie czujemy się samotni ale brak słońca i wichura za oknem wpływa na nasza nieodpartą chęć zjedzenia czegoś relaksującego, bogatego w kalorie i przede wszystkim smacznego…. Tak więc korzystając z bogactwa brytyjskiego ‘comfort food’, przekrztałciliśmy starą zapiekankę kalafiorowo-serową na kalafiorowo-brokułowo-ziemniaczaną zapiekankę z sosem serowo- czosnkowym. Prosta, szybka, pyszna i świetna na długie zimowe wieczory z kimś bliskim. 


Kalafiorowo-brokułowo-ziemniaczana zapiekanka z sosem serowo-czosnkowym 

Składniki na 2 porcje: 
1 główka kalafiora 
1 główka brokuła 
2 słodkie ziemniaki 
200g kremu ‘fraiche’ 
100g dojrzałego sera ‘cheddar’ 
Sól i pieprz 
2 duże ząbki czosnku 


Sposób wykonania: 

Rozdzielić kalafior i brokuł na kwiatuszki i gotować na parze około 6 minut. W oddzielnym garnku podgotować słodkie ziemniaki do miękkości. Następnie pokroić ziemniaki w 6milimetrowe plastry i wyłożyć nimi płaskie naczynie żaroodporne. My użyliśmy 2 głębokich talerzy żaroodpornych. Wymieszać krem ‘fraiche’ z uprzednio startym cheddarem oraz wyciśniętym czosnkiem. Doprawić solą i świeżo zmielonym pieprzem do smaku. Gdy warzywa będą gotowe, wymieszać je delikatnie z sosem serowo-czosnkowym i ułożyć na plastrach ziemniaków, można dodatkowo obsypać wierzch garścią startego cheddara. Piec w piekarniku do zbrązowienia w temperaturze 180 stopni. 


Życzymy Wam smacznego i ciepłego wieczora w gronie najbliższych osób!

6 komentarzy:

  1. Myślałam o czymś podobnym, bo po ostatnich szaszłykach z brokuła i kalafiora zostało trochę różyczek. To był jedyny plan. Nadal aktualny:) Nie powinnam oglądać tak apetycznych zdjęć:)

    OdpowiedzUsuń
  2. ale apetycznie wygląda ta zapiekanka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. piękne zdjęcia tej zapiekanki ;]
    w ogóle zapienka bardzo okazała. na pewno by mi zasmakowała.
    a to Ci dopiero! nigdy nie myślałam, że tak może działac nasza psychika - w kwestii jedzenia, oczywiście. bardzo przydatny post ;]

    OdpowiedzUsuń
  4. nam już od samego patrzenia na te piękne zdjęcia poprawiło się samopoczucie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Comfort food to to co od dawna uprawiam...i od razu człowiekowi lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  6. uwielbiam brokuły, a takie zapiekane muszą być pyszne :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...