Podczas gdy wszyscy wokół zachwycają się specjałami kuchni zachodniej, śródziemnomorskiej, chińskiej i indyjskiej…. Ja z Karolką wracamy do naszych rodzimych wschodnioeuropejskich tradycji…. Ja i Karolka to żywy dowód na wieloletnią, piękną przyjaźń na odległość… oddzielone tysiącami kilometrów i tak spotykamy się by razem kucharzyć…
… na kuchennym blacie laptop i my, w małym okienku skypa… starannie studiujemy przepis z malutkiej karteczki, który Karolina kiedyś spisała z relacji swojej babci Hani, która to otrzymała go ponoć od swojej mamy Wandy, czyli Karoliny prababci. W międzyczasie opowiadając sobie nowinki ostatnich dni. Po kolei mieszamy składniki: mąkę, mleko, drożdże, roztapiamy masło. Popijamy herbatę z cytryną… rozmawiamy o kwiatach i ziołach, wkładamy wyrobione bułeczki do piekarnika i czekamy, chwila na ploteczki o wszystkim i o niczym… pogoda dziś jest wakacyjna… nie możemy się nadziwić, że kilka dni temu wkładałyśmy jesienne ciuszki… jednocześnie wyciągamy nasze bułeczki i zapach jest piękny, nie możemy się nadziwić… ach i och.. robimy zdjęcia, ustawiamy monitory naszych komputerków by pochwalić się nawzajem naszymi wypiekami… podekscytowane… zupełnie jakbyśmy były tuż obok siebie… jak te buchty, które łączą się w trakcie pieczenia…
Od Karolki Mamy dostaje maila z rodzinną opowiastką związaną z buchtami… Cytuję za autorką: ‘Zawierucha wojenna rzuciła prababcię Kajki (czyli moja Babunię) do słowackiej Cadcy. Buchta to tamtejsza (znana też na naszym Śląsku Cieszyńskim) wersja drożdżówki, na którą przepis (a tak naprawdę jego brak) jest przenoszony w naszym domu z pokolenia na pokolenie. Od dzieciństwa uczyłam się, jak należy ją robić. Ot, zwykłe drożdżowe, ale nie każdy przepis zaczyna się od sakramentalnego: "posól garnek". I też, mimo szczegółowych instrukcji, ile i czego na oko domieszać, niewielu się udaje. Myślę, że cała tajemnica tkwi w sumiennym ręcznym wyrobieniu ciasta (żaden mikser, ani inna cud-maszyna!) tak, aby "nabrało" jak najwięcej powietrza. Czyli odrobinkę serca należy dorzucić . W buchcie rozsmakowani są wszyscy bliscy znajomi, a stała sie sławna, gdy jeden z przyjaciół zażyczył sobie jej w prezencie ślubnym. Zapach ciepłej jeszcze drożdżówki dostarczonej na uroczystość kościelną, skutecznie rozproszył nie tylko Pana Młodego. Nazwa jest idiomem. Tak samo brzmi w Czechach, Słowacji i Polsce. Udanych wypieków, cieszę się, że nasz domowy specjał wędruje w świat! I smacznego oczywiście.
Całusy dla Was i przytulanki – Maryla.’
Rozmarzyłam się...
Buchty z powidłami węgierkowymi.
1/8 l mleka
20 g świeżych drożdży
75 g cukru (dać połowę i ewentualnie dosypać wg uznania)
80 g masła
400 g mąki pszennej
2 jajka
Szczypta soli
120 g powideł śliwkowych (u mnie własnej roboty, ale o tym w następnym poście, a u Karolki świetne powidła firmy Łowicz).
Do obtoczenia: ok. 1/4 kostki masła rozpuszczonego w rondelku
Na kruszonkę: 2 łyżki stołowe masła rozpuszczonego w garnuszku, 4 łyżeczki cukru, 2 łyżki mąki, 1 łyżeczka cukru waniliowego. Wymieszać wszystkie składniki do uzyskania grudkowatej konsystencji.
Podgrzać mleko. Drożdże rozkruszyć w miseczce i wymieszać z połową podgrzanego mleka i 1 łyżką cukru. W dużej misce na sam spód wysypać szczyptę soli (u nas ok. ½ łyżeczki) Przesiać mąkę. Zrobić w mące dołeczek i do niego wlać drożdże z mlekiem i przysypać je mąką. Odstawić do wyrośnięcia na 15 minut w ciepłym miejscu.
W małym rondelku rozpuścić masło.
Do miski z mąką i drożdżami dodać 1 żółtko i 1 jedno jajko. Dodać resztę cukru i mleka. Za pomocą drewnianej łyżki, wykonując ruchy jakby od spodu ciasta, wyrobić na gładką masę. Przy tego rodzaju mieszaniu można zobaczyć jak ciasto ‘bąbluje’ – odpowietrza się (to dobry znak). Następnie wlewać rozgrzane (ale nie gorące) masło po ściankach miski i wykonując te same ruchy łyżką od spodu szybko wyrobić na gładką masę. Ciasto powinno być gęste tak by można było łatwo formować kulki. Opcjonalnie, można dodać rodzynki uprzednio wymoczone w mleku i osuszone. Miskę nakryć i postawić w ciepłe miejsce na co najmniej godzinę. Ciasto powinno podwoić objętość.
Piekarnik rozgrzać do 180 st C. Wysmarować formę (okrągłą lub keksówkę) i obsypać mąką.
Masło (100 g) rozpuścić na patelni i wysmarować nim dłonie tak by ciasto się do nich nie lepiło. Ciasto delikatnie nacisnąć i podzielić na 8 dużych porcji. Z każdej zrobić kulkę a do środka wcisnąć łyżeczkę powideł śliwkowych. Każdą z kulek obtoczoną w maśle umieścić w formie (piekłam w okrągłej tortownicy o średnicy 23 cm, a Karolina w dużej keksówce). Odstawić do wyrastania na 15 - 30 minut. Następnie, za pomocą pędzelka kuchennego wysmarować każdą kulkę białkiem z jajka i posypać kruszonką.
Piec 30 minut.
Pięknego Weekendu!
nigdy nie robiłam bucht, a i jadłam wieki temu.
OdpowiedzUsuńna myśl o jeszcze ciepłych, podanych ze szklanką mleka można się rozmarzyć
dostałam skrętu kiszek :D, tak zgłodniałam patrząc na te zdjęcia
OdpowiedzUsuńpiękne..
OdpowiedzUsuńŚwietny blog, który dodaję do ulubionych/obserwowanych i zapraszam do siebie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFantastyczne!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Cudowne buchty. Uwielbiam zapach unoszący się w kuchni podczas pieczenia bucht. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńostatnio mam ochote na takie jeszcze cieplutkie bułeczki drożdzowe, ale tak strasznie mi sie niechce narazie zabierac do drożdzowego :D
OdpowiedzUsuńpozostaje mi narazie napatrzec sie na takie zdjecia :D:)
pozdrawiam :)
wspaniale...........
OdpowiedzUsuńLubię takie przepisy z duszą. Pięknie wyrosły te buchty!:)
OdpowiedzUsuńuwielbiam buchty i bardzo chętnie wypróbuję Twoją wersję, a raczej Babci :)
OdpowiedzUsuńZobaczyłam, zrobiłam i na ciepło pożarłam jedną:) Są rewelacyjne, czuję, że będę namawiana na ich częste produkowanie po tym jak TŻ przyjdzie do domu i się do nich dorwie:)
OdpowiedzUsuńCiasto robi się naprawdę prosto i szybko, ja wyrobiłam ręką zamiast łyżką.
pozdrawiam serdecznie
Asia
Kas, no wlasnie nie wiem dlaczego ale mnie tez smakuja najbardziej ze szklanka mleka.
OdpowiedzUsuńZauberi, lec do kuchni i szalej... naprawde sie nie zawiedziesz :)
Asiejo i Darianno i Asiek, dzieki za komplementy! Zapraszamy czesciej.
Anonimie, ciesze sie, ze udalo Ci sie je zrobic i ze smakuja Ci wyobrnie. miejmy nadzieje, ze ukochany zaszaleje na ich punkcie. jak najbardziej mozna uzywac raczek do wyrabiania zamiast lyzek... :)
Bardzo apetyczne wypieki, w szczególności ten z powidłami jest ciekawy. Lubię wszystko, co z kruszonką. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńZrobiłam, są pyszne :)
OdpowiedzUsuńhttp://slodkieinspiracje.blogspot.com/2011/11/buchty-prababci-wandy.html
Jaaaaa! Czadeckie Buchty?!
OdpowiedzUsuńOżyły wspomnienia... Aż mi ciary przeszły po plecach ;)
Ja pamiętam z pobytu na Słowacji, wersję z nadzieniem miodowo-orzechowym (z orzechów laskowych)
Muszę wypróbować ten przepis.
Pozdr. Mirko
Upiekłam te buchty, są naprawde rewelacyjne:) .... ja musiałam do swoich dolac jeszcze dośc sporo mleka, ale może zalezy to od chłonności mąki:). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń