Co za deszczowy dzień... Już z samego rana musiałam stoczyć walkę z samą sobą by wydostać się z ciepłego, przytulnego łóżka... Leżenie w łóżku wydawało się być najlepszym wyjściem po całym tygodniu pełnym wrażeń i wypełnionym obowiązkami. A jednak postanowiłam zrobić sobie mały spacer - już było prawie popołudnie, gdy gotowa do wyjścia usłyszałam zza okien burzę, strugi deszczu wręcz waliły o szyby okien... No to pięknie, teraz to ja nigdzie nie ide, pomyślałam!!! Zwykle lubię gdy pada deszcz - lubię jego zapach i nawet lubię się czasem potaplać w kałużach... jak w dzieciństwie...
Ale nie dzisiaj!!!! Dzisiejszy dzień jest zdecydowanie jednym z tych dni kiedy nie mam ochoty zmoknąć, nie mam ochoty wkładać kaloszy, a już tymbardziej romantycznie cieszyć się deszczowym zapachem. Powiedzmy sobie szczerze... Wolałabym zostać w domu, patrzeć na deszcz przez okno mojego pokoju, czytać książkę, popijać gorącą herbatę z cytryną (a nawet jej hektolitry) i przytulać się do puszystego koca... I to jest właśnie to co dziś robiłam cały dzień... I mozna by pomyśleć - co za leniwy dzień! ale nie do końca ... Zrobiłam też coś pożytecznego... :) upiekłam te francuskie bułeczki! Najprostszy przepis jaki kiedykolwiek widziałam - wymaga mniej czasu i jest gotowy w 2 - 3 godziny ... Po prostu idealny na jeden z tych dni.... :)
przepis znaleziony w 'Moje Wypieki'
Składniki na 10 bułeczek:
400g mąki chlebowej
11/2 łyżeczki soli
1 łyżeczka cukru
15g drożdży instant lub 30g świeżych
120ml ciepłego mleka
175ml letniej wody
Mąkę przesiać z solą do dużej miski, dodać cukru, po środku zrobić wgłębienie. Drożdże rozpuścić w mleku, wlać do dołka, lekko posypać z wierzchu mąką i zostawić w temperaturze pokojowej na 15 - 20 minut. Następnie wlać wodę, wymieszać, formułując wilgotne, miękkie ciasto. Wyrabiać na stolnicy lekko posypanej mąką przez 8 - 10 minut, aż stanie sie gładkie i elastyczne. Włożyć do miski, przykryć ręczniczkiem i zostawić do podwojenia objętości w ciepłym miejscu (około 1,5 godziny).
Ciasto wyłożyć na stolnicę, lekko ugnieść i pozostawić na 5 minut, by "odpoczęło". Podzielić na 10 części (u mnie wyszło 9), z każdej z nich uformować w dłoniach kulkę, a następnie lekko rolować, by nadać bułeczce owalny kształt. Wierzch delikatnie obsypać mąką, układać na blaszce w dużych odstępach. Przykryć ręczniczkiem i zostawić do wyrośnięcia na 30 minut (bułeczki powinny podwoić objętość). Po tym czasie w bułeczce zrobić głęboki "przedziałek" (aż niemal do samej blachy); ja zrobiłam go końcem drewnianej łyżki, można też kantem. Ponownie odstawić do wyrośnięcia na 15 minut.
Piekarnik nagrzać do 230ºC, na dole umieścić pojemnik żaroodporny z wodą. Wstawić wyrośnięte bułeczki i piec około 13 - 15 minut na złoty kolor.
A Wy jak spędzacie deszczowe popołudnia?
ja deszcz lubię, choć są takie dni, że nie mam najmniejszej ochoty mieć z nim bliższego kontaktu.
OdpowiedzUsuńdomowej roboty bułeczki - pyszności;)
ja w deszczowe dni też najczęściej piekę jakieś pieczywko albo leniwie spędzam czas na oglądaniu filmów;)
u Ciebie także deszcz? ech, widocznie w całej Polsce.
OdpowiedzUsuńw każdym razie takie bułeczki...oj, na poprawę humoru idealne ;]