czwartek, 11 marca 2010


Czasem dzieje się tak, że przychodzi ochota na danie szybkie balansujące gdzieś na granicy śmieciowego fastfooda i uczty smaków... padło na fish and chips.

Orginalnie fish and chips to ryba, najczęściej używany jest haddock (łupacz)  lub cod (dorsz), która robiona jest w specjalnym, bardzo pulchnym, cieście i smażona na głębokim oleju. W barach szybkiej obsługi podaje się ją z bardzo grubymi frytkami zawiniętymi w papier i gazetę (ta ostatnia wypada już z obiegu jako papier pakowy). W barach i restauracjach można spotkać szalone wariacje w postaci gotowanego zielonego groszku, plasterka pomidora tudzież liścia sałaty zdobiącego talerz. Jednak pospolity mieszkaniec Zjednoczonego Królestwa pogardzi takimi wymysłami i z rozanielonym wyrazem twarzy obficie skropi całą zawartość misternego zawiniątka octem winnym. Soli tylko szczypta, bo szkodzi, i zajadamy...

Historia ryby z frytkami jest jak historia dwóch szukajacych się kochanków. Zarówno frytki jak i smażona ryba pojawiły się na Wyspach mniej więcej w tym samym czasie, na przelomie XVII i XVIII wieku. Początkowo obie potrawy sprzedawane były osobno głównie w miastach bądź dzielnicach klasy robotniczej. Frytki zostały zaadoptowane od Francuzów, natomiast ryba w postaci jaką się dzisiaj serwuje ma swoje korzenie w kuchni żydowkiej. Pierwszy w Londynie sklep oferujący rybę w cieście podawaną z frytkami został założony przez Żyda Joseph'a Malin w 1860 roku jako mariaż ryby na styl żydowski z frytkami.
Na przestrzeni lat potrawa ta stała się kultowym produktem sprzedawanym na niemalże każdej londynskiej ulicy. W tym samym roku została zawiązana Narodowa Federacja Smażonej Ryby, która działa po dzień dzisiejszy.

Ten popularny na Wyspach Brytyjskich zestaw obiadowy postanowilismy jednak przemodyfikować do postaci akceptowalnie zdrowej i smacznej.

W sklepie rybnym wybór padł na pstrąga tęczowego, który wołał do nas swoim dziubkiem -"Weźcie mnie ze sobą bo zimno tu na lodzie mam." Ulitowaliśmy się.

W związku z tym, że tego dnia mieliśmy rozbieżne nastroje smakowe mój wybór padł na pstrąga marynowanego  w dość standardowym zestawie soku z cytryny, soli i czarnego pieprzu. Daria zaś wybrała zestaw chili, cytryna, kolendra i czosnek. Obydwie ryby zostały następnie natarte masłem i grilowane w piekarniku przez okolo 40 minut.
W międzyczasie przygotowaliśmy frytki ze świeżych ziemniaków, a nie żadne leniwe mrożonki z warstwą obrzydliwej frytury powlekajacej każdy najmniejszy nawet kawałek ziemniaka. Po pokrojeniu osuszyliśmy  w papierowych ręcznikach żeby zminimalizować pryskanie gorącego tłuszczu i usmażyliśmy na głębokim oleju.

Składniki:
2 pstragi tęczowe
2 łyzki prawdziwego masła


Marynata Jarka:
sok z 1/4 cytryny
sól
pieprz


Marynata Darii:
1/4 łyżeczki płatków startej suszonej papryki chili
pół łyżki posiekanej kolendry
dwa wyciśnięte ząbki czosnku
kilka kropel cytryny do skropienia
sól i pieprz do smaku


Mam głęboką nadzieję, że twórcy Ryby z Frytkami popatrzyliby z przymróżeniem oka na naszą interpretację i skusiliby się na Pstrąga Krzyk.


Smacznego i serdecznie pozdrawiamy!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...