piątek, 31 grudnia 2010

Dziś żegnamy 2010....

Wszyscy dookoła zadają sobie pytania - czy ten rok był udany, czy spełniły się nasze życzenia wymyślone w roku poprzednim, czy poznaliśmy nowych ludzi, czy nasi szczerzy przyjaciele są nadal naszymi przyjaciółmi, czy układało nam się w pracy, w miłości i tak dalej i tak dalej.... 

Dla nas ten rok również był obfitujący w różne wydarzenia... i te piekne, których nie zapomnimy do końca życia i te niezbyt przyjemne, z którymi musieliśmy się uporać. Jednak w tym roku podeszliśmy dość beztrosko do jakichkolwiek poważnych podsumowań... całkowicie oddaliśmy się świątecznemu szaleństwu z rodziną i najbliższymi przyjaciółmi (nawet jeśli kontaktowaliśmy się z nimi tylko na skypie ze względu na dzielące nas tysiące kilometrów)... Śmiem nawet przyznać, że jest tak uroczo i radośnie, iż zapomnieliśmy z Jarkiem o całym bożym świecie.... heheheheh... 

Jest jednak jedna rzecz, o której chcielibyśmy wspomnieć - dzisiejszego dnia rok temu zrodził się pomysł prowadzenia tego bloga i chęć podzielenia się z Wami naszymi kulinarnymi podróżami i refleksjami.... i tak właśnie 31 grudnia 2009 roku powstały Kulinarne Impresje :) I choć pierwszy post pojawił się 2 stycznia 2010 to jednak prace przygotowujące blog do zaistnienia w sieci odbywały się już od sylwestrowego popołudnia. Aby uczcić tą okoliczność, przygotowujemy dla naszych czytelników małą niespodziankę... ale dziś nic nie powiemy...pssss...

Teraz stroimy się do szampańskiego przywitania Nowego Roku... 2011... jaki on będzie? Nie wiemy....

Ale życzymy sobie i wszystkim czytelnikom Kulinarnych Impresji, wystrzałowego wieczoru oraz wspaniałego i pomyślnego Nowego Roku 2011. Niech obfituje w same pozytywne wibracje oraz nowe, jeszcze ciekawsze przygody kulinarne....

Do zobaczenia w Nowym Roku!!!
Daria & Jarek



wtorek, 28 grudnia 2010

Ach, co za Święta! 

Duża ilość smakowitych tradycyjnych polskich potraw, świetne towarzystwo, niekończące się rozmowy przy stole, choinka, życzenia, prezenty... wszystko to, co w Świętach kochamy najbardziej... 
Po spałaszowaniu wszystkich resztek z wigilijnego menu, przyszedł czas na zmianę klimatu kulinarnego... dziś indyjsko! Jarkowa impresja jakiegoś przypadkowego przepisu, który kiedyś zauroczył go na jednej ze stron internetowych. Pozwoliliśmy sobie nazwać to danie zwyczajnie....

Kurczak po indyjsku - Jarkowa inspiracja

Składniki:
3 średniej wielkości filety z kurczaka
2 łyżki stołowe kurkumy
1 łyżka kminu rzymskiego
duża garść świeżej kolendry
sól 
6 ząbków czosnku
3cm świeżego korzenia imbiru
1/2 szklanki jogurtu greckiego
1/2 łyżeczki płatków chilli
1 łyżeczka słodkiej papryki w proszku
1 mała czerwona cebula
2 łyżki przecieru pomidorowego
1 łyżka oliwy z oliwek (do marynaty)
3 łyżki oleju słonecznikowego (do smażenia)
sok z połowy cytryny

Przygotowanie ryżu:
1 szklanka ryżu basmati
przyprawa 'pilau rice' (opcjonalnie)

Sałatka:
1 duży ogórek 
1/2 szklanki jogurtu greckiego 
garść świeżej mięty
2 łyżki soku z cytryny
1 ząbek czosnku (wyciśnięty przez praskę)
kilka gałązek świeżej kolendry do dekoracji

Marynata do mięsa:
Do miseczki wlewamy sok z połowy cytryny (zostawiamy 1 łyżkę soku na później). Dodajemy 1 łyżkę kurkumy w proszku, słodką paprykę, przeciśnięty przez praskę czosnek, drobno posiekany imbir i kolendrę. Dodajemy szczyptę soli i 1 łyżkę oliwy z oliwek. Całość dokładnie mieszamy i dodajemy pokrojone w kostki kawałki filetów z kurczaka. Odstawiamy na pół godziny. 

Rozgrzewamy na patelni olej i podsmażamy na niej kurczaka. Następnie odkładamy kurczaka do miseczki. Na pozostałym na patelni oleju podsmażamy drobno posiekaną czerwoną cebulę, dodajemy pozostałą część kurkumy, kminu rzymskiego i płatków chilli. Po minucie dodajemy przecier pomidorowy oraz pozostałość soku z cytryny i po kolejnej minucie dodajemy około 1 szklanki wody. Mieszamy wszystko i nie przerywając dodajemy stopniowo jogurt grecki. Opruszamy szczyptą soli do smaku i dodajemy kurczaka. Całość mieszamy i przykrywamy pokrywką. Zmniejszamy ogień i zostawiamy pod przykryciem na około 15 minut mieszając od czasu do czasu. 
W oddzielnym garnku gotujemy ryż w proporcjach 1 szklanka ryżu na 2 szklanki wody. Do ryżu dodajemy 2 łyżki przyprawy 'pilau rice'. Na małym ogniu, pod przykryciem dusimy ryż przez około 10 -12 minut. Następnie wyłączamy palnik i zostawiamy na kolejne 5-10 minut do wchlonięcia całej wody. 
W międzyczasie przygotowujemy sałatkę z ogórków i jogurtu greckiego, oraz pozostałych składników. Będzie ona świetnie towarzyszyć naszemu daniu.


Życzymy smacznego i wszystkim, którym nie udało nam się złożyć świątecznych życzeń, teraz je składamy!!! 


środa, 22 grudnia 2010

No właśnie.... na wszystkich kulinarnych blogach na dobre zawitały już Święta... przeglądając kolejne strony moich ulubionych blogowiczek i blogowiczów nie mogę wyjść z zachwytu... życzenia, piękne zdjęcia, pyszne przepisy, a z każdym z nich zapach... wręcz unosi się w pamięci jak ten kiedy siedziałam w kuchni jako dziecko i podglądałam mamę jak pichci te wszystkie wigilijne pyszności. Właśnie z tymi zapachami moich ulubionych potraw (nie z prezentami) kojarzą mi się Święta Bożego Narodzenia...
To pierwsze Święta na naszym blogu i mamy nadzieję, że nie ostatnie! Przygotowania do Wigilii trwają jak co roku prężnie... ale w tym roku jakby piękniej i radośniej... A to za sprawą obecności.... Mamy!!! Jak to bywa z życiem na obczyźnie, nie zawsze mamy okazję spędzać Święta z najbliższymi. Ale w tym roku jest inaczej! Dlatego będą to jedne z tych bardziej wyjątkowych i tych, które pamiętam z dzieciństwa, kiedy to wszyscy biegali po domu, ktoś ubierał choinkę, ktoś robił ostatnie zakupy a Mama dzielnie stała na czele całego tego zamieszania.... :) Przy naszym stole wigilijnym zagości w tym roku również kilku przyjaciół, którym nie dane było spędzać Świąt w rodzinnych domach, ale przyrządzą swoje własne domowe smakołyki, z ktorych pełne sprawozdanie zamieścimy już niedługo.


Dziś postny pasztet z łososia, który podpatrzyłam u Patrycji.

Pasztet z łososia
50g masła
papryczka chilli w proszku
świeżo mielony czarny pieprz
2 łyżeczki sosu rybnego (Nam Pla)
2 łyżeczki sosu ostrygowego
szczypta soli
4 spore filety z łososia ok. 700-750g (bez skóry i ości)
100ml białego wina
1-2 łyżeczek octu balsamicznego
kurkuma
3 średnie słodkie ziemniaki (ok.400-450g)
3 jajka


Słodkie ziemniaki obrać i ugotować. Pozostawić do przestygnięcia.
W rondlu rozpuścić masło, dodać szczyptę chilli, po chwili sos rybny i ostrygowy, dokładnie wymieszać.
Dodać filety łososia, przekrojone na pół, posypać je szczyptą soli, wlać białe wino, po chwili dodać kurkumę (na czubku noża) i potrząsnąć garnkiem, by połączyć składniki sosu. Garnek przykryć.
Rybę gotować na małym ogniu, aż będzie miękka, wtedy zdjąć pokrywkę, płomień zwiększyć na średni i gotować, aż sos lekko zgęstnieje i zmniejszy swoją objętość o połowę.
Rybę pozostawić do przestygnięcia.
Letniego łososia dokładnie rozgnieść widelcem (nie miksować!) wraz z sosem, w którym się dusił (zanim doda się żółtka masa powinna być letnia lub prawie zimna).
Dodać żółtka i dokładnie wymieszać, masa zgęstnieje i stanie się gładka.
Dodać ostudzone słodkie ziemniaki, rozgnieść je widelcem, aż cała masa się połączy.
Masę doprawić do smaku chilli (ok.2szczypty) i świeżo mielonym czarnym pieprzem (ok.1 szczypty) oraz odrobiną sosu rybnego (do smaku), ponownie dokładnie wymieszać, dodać ocet balsamiczny lub winny, wymieszać i dodać odrobinkę kurkumy, ponownie wymieszać. Białka ubić na sztywną pianę i dodawać do partiami do masy rybnej. Delikatnie wymieszać i przełożyć do lekko natłuszczonej foremki wyłożonej pergaminem. Piec w 180-190st.C przez 1 godz.
Pozostawić w foremce do całkowitego ostygnięcia.
Podawać z ulubionymi sosami, najlepiej na bazie jogurtu. Choć my użyliśmy sosu creolskiego chilli.

Życzymy Wam smacznego i spokojnej nocy. :) 

wtorek, 14 grudnia 2010


Gulasz jest bez wątpienia jedną z tych potraw, które obok bigosu, kapuśniaku czy beefstrogonowa są znane i lubiane przez niemalże wszystkich. Podobnie jak pozostałe potrawy, które są swoistym miszmaszem składników, gulasz smakuje najlepiej na drugi, trzeci dzień od zrobienia.

Tradycyjny węgierski Gulyás był przyrzadzany w formie zbliżonej do potrawy z gęstym sosem jaką znamy w Polsce. Jednak wyewoluował do postaci zupy, dla której zarezerwowana jest nazwa Gulyás albo Gulyásleves. Gulasz jaki my znamy podobny jest raczej do Pörkölt czyli gęstej wersji Gulyás'u przyrządzanych do pewnego momentu dokładnie w ten sam sposób. Gulasz w wersji gęstej jest do dzisiaj jedną z podstawowych potraw serwowanych przez węgierskich pasterzy podczas kiedy wersja w postaci zupy najczęściej podawana była na stołach rolników.

Z węgierskiego domu


Jak to mamy w zwyczaju niejednokrotnie pytamy swoich znajomych o ich kulinarne preferencje, tradycje w domowej kuchni i ulubione wariacje smakowe. Przy rozmowach o kuchni i jedzeniu z moja koleżanką z Węgier nie mogło się obyć bez ochów i achów nad aromatem, głębią smaku i kolorami gulaszu. Ale ponieważ nasza forma gulaszu zdecydowanie odbiega od tradycyjnej węgierskiej, poprosiłem ją o przepis wg którego robi się Gulyás w jej domu. Oto on.
Jednym z głównych składników Gulyás'u-zupy jest.. i tu na pewno niejednego zaskoczę, marchewka, a na stół podajemy ją z.. i tu następne zaskoczenie, ze swego rodzaju kluskami. Kluski, zwane nokedli, są małe, wielkości połowy paznokcia i ręcznie robione.


Preferowanym mięsem na gulasz jest wołowina. Tradycyjnie więc po wizycie w sklepie halalskim i zakupie doskonałej wołowiny wziąłem się do przygotowania gulaszu.

Nie zaczynajcie bez przygotowania wszystkich składników. A więc na blacie kuchennym, ląduje:


Gulyás
600 gram wołowiny dobrej jakości
1 duża cebula
4 ziemniaki
1 pietruszka
3 marchewki
2 papryki węgierskie (żółto-zielone, znane również jako tureckie), ważne żeby użyć tego gatunku ponieważ nadaje on charakterystyczny smak
1 papryka zielona, długa
3 pomidory, słodkie i aromatyczne
1 łyżka słodkiej papryki w proszku
1 łyżeczka kminku
szczypta pieprzu

Nokedli
1 jajko
mąka


Do dzieła


Najważniejsza część przygotowania prawdziwego gulaszu to obsmażenie posiekanej drobno cebuli. Na łyżce oleju smażymy ją aż się zacznie rozlatywać przy czym uważamy żeby nie zaczęła się przypalać. Następnie odstawiamy patelnię z ognia i dodajemy paprykę w proszku i pozwalamy uwolnić się aromatowi w rozgrznym tłuszczu z cebulą. Stawiamy patelnię z powrotem na palniku i dodajemy wołowinę pociętą w kawałki "na kęsa" i obsmażamy aż się ładnie zamkną pory zatrzymując sok w mięsie. Dodajemy kminek i pieprz.

Po kolejnej minucie dodajemy posiekane pomidory i paprykę i dusimy aż mięso jest prawie gotowe.

Dolewamy gorącą wodę około 2-3 litry, ziemniaki, marchewkę i pietruszkę i gotujemy do miękkości mięsa. Mięso powinno się rozpływać w ustach.

Podczas kiedy Gulyás się gotuje rozrabiamy jajko z mąką i szczyptą soli na ciasto i formujemy w palcach małe kluseczki. Proces czasochłonny ale naprawdę warto poświecić ten czas żeby później móc rozkoszować się pełnią smaku zupy gulaszowej.

Kiedy mięso jest miękkie dodajemy kluseczki i po kolejnych 5-10 minutach i doprawieniu solą do smaku zupa jest gotowa do podania.

Smacznego

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...