W dzieciństwie nie lubiłam zup z tak zwanymi farfoclami. Farfocle to były zazwyczaj pływające w garnku warzywa - rozgotowane, bez koloru i takie miękkie jak robaki... blee... dlatego mama skrzętnie musiała mi je wyławiać zanim wogóle pomyślałam o ruszeniu miski :) Zabawne, do dziś nie lubię farfocli w zupie! Jednak ich nie wyrzucam. Właściwie jeśli chodzi o jedzenie to w naszym domu nic się nie wyrzuca. Skala głodu na świecie oraz problem marnotrawienia żywności w krajach zachodu nauczyła nas szacunku do pożywienia. Ale nie o tym bedę rozprawiać... Będę rozprawiać o tym, że prawie każdy nasz posiłek planowany jest tak by w razie potrzeby resztki z kolacji lub obiadu mogły być wykorzystane ponownie w innej kombinacji. Resztki z tych niezaplanowanych posiłków i tak znajdują swoje zastosowanie na drugi dzień albo lądują w zamrażalniku gdzie czekają na lepszy moment ;)
Ale wracając do zup to farfocle już nie stanowią dla mnie żadnego problemu. Dzięki cudownemu wynalazkowi jakim jest blender, wszystkie farfocle zamiast niepotrzebnie lądować w koszu na śmieci, zamieniają moją zupę w cudowny krem. I co najważniejsze, blendowanie pozwala na krótki proces gotowania warzyw dzięki czemu wszystkie składniki odżywcze z warzyw pozostają w zupie a nie ulatniają się wraz z parą. W kuchni polskiej zupy - kremy pojawiły się stosunkowo niedawno. Ale gdy nastroj nie sprzyja barszykowi ani żurkowi, lekki krem warzywny i do tego w pięknych barwach nadaje jesiennej kolacji zupełnie nowego wymiaru. Taka właśnie jest dzisiejsza zupa. Kremowa, z fioletowego kalafiora i czerwonej kapusty, z dodatkiem białej kiełbasy.
Fioletowa Zupa
mały fioletowy kalafior
połowa małej główki czerwonej kapusty
2 małe ziemniaki
1 mała czerwona cebula
2 ząbki czosnku
1,5l bulionu warzywnego/rosołu
1 łyżeczka kminu rzymskiego
2 łyżki oliwy z oliwek
2 białe kiełbaski
Posiekaną cebulę zeszklić na oliwie, dodać zmiażdżone żabki czosnku, podzielony na różyczki kalafior, poszatkowaną kapustę oraz obrane i pocięte ziemniaki. Mieszamy, dodajemy łyżkę kminu rzymskiego i dusimy chwilkę. Dolewamy wywar warzywny lub rosół i gotujemy na małym ogniu przez ok 20 minut. Miksujemy na purée. Na patelni rozgrzewamy łyżkę oliwy. Kiełbasę kroimy w centymetrowe plasterki i podsmażamy chwilę do zrumienienia. Na talerzach przybieramy dowolnymi przyprawami, u nas był to grecki jogurt. Podajemy z plastrami białej kiełbasy.
*** Wegetarianie mogą zrezygnować z kiełbasy gdyż zupa smakuje wyśmienicie bez niej, z czosnkowymi grzankami lub pajdą świeżego chleba.
Muszę poszukać tego kalafiora .
OdpowiedzUsuńJa też :) Zupa wygląda niezwykle zachęcająco.
OdpowiedzUsuńPiękny kolor! Idealnie oddaje nastrój jesieni:)
OdpowiedzUsuńJako osoba, która nie przepada za takimi zupami przyznam, że ta wygląda zachęcająco!
OdpowiedzUsuńAleż piękna i apetyczna! A kolor oszałamiający... Tyle lat gotuję, a pierwszy raz słyszę o fioletowym kalafiorze... W sklepach też nie widziałam. Niemniej dziękuję za fajny, innowacyjny post! Hugz.
OdpowiedzUsuńten kolor jest cudowny, jeszzce nigdy nie widzialam tak pomyslowej zupy. musi byc doskonala :)
OdpowiedzUsuńGram!
OdpowiedzUsuńTakie fioletowe pysznie łechce moje podniebienie.
Tez tak mialam, jesli idzie o "farfocle". Do tej pory wole kremowe zupy. Wasza ma niesamowity, zaskakujacy kolor!
OdpowiedzUsuńKolor ma niesamowity!
OdpowiedzUsuńNoo... musze powiedziec, ze mnie bardzo zaciekawila ta zupa!!
OdpowiedzUsuńU mnie w domu zupa na filotowo jest uwielbiana przez dzieci, kolor jest tu głównym sprawcą, jak sądzę, chociaż smak może śmiało kokurować z wyglądem.
OdpowiedzUsuńZostałaś wyróżniona u mnie! ;)
OdpowiedzUsuńhttp://nutinkowewypieki.blogspot.com/2012/12/wesoych-swiat-i-wyroznienie-i-konkurs.html
Wow!!! Ale zaskakująca zupa. Wygląda świetnie!
OdpowiedzUsuńKolor zupy jest po prostu rewelacyjny!
OdpowiedzUsuńŁał! świetne! Bardzo jestem ciekawa smaku :)
OdpowiedzUsuń