Ale kto nie był w Wielkiej Brytanii, to nie wie, że Anglicy też mają swoją genialną zapiekankę. Choć nie można jej kupić w budce przy ulicy ani też nie spotkaliśmy się z nią w standardowym menu porządnego brytyjskiego pubu, to jednak istnieje w świadomości Walijczyków, zwłaszcza tych, którym bieda często zaglądała do garnków… stąd też oryginalna nazwa zapiekanki ‘Welsh rabbit’. Według zabawnego, przeciętnego Walijczyka, wypasiony tost ociekający stopionym cheddarem był jak uczta z pieczonego królika. Nie wiadomo dlaczego, dziś zamiast ‘rabbit’ używa się określenia ‘rarebit’. Ja osobiście wolę tą oryginalną.
Prawdziwy ‘Walijski Królik’ to gruba kromka stostowanego pieczywa, pokryta kremową mieszanką sera cheddara (Cheshire’a lub Gloucester’a) z jajkiem, musztardą i ciemnym piwem, stoutem. Następnie grillowana i pałaszowana na super gorąco, prosto z pieca.
I choć sposobów na te zapiekanki jest tysiące, my trzymamy się tej jednej, podstawowej… Czyli:
4 duże kromki chleba
200g sera Cheddar lub Leicester
1 jajko
1 łyżka sosu Worcestershire
Szczypta pieprzu Cayenne
½ łyżeczki musztardy
30 ml ciemnego piwa (Stout)
Odrobina masła
Pod rozgrzanego grilla włożyć kromki chleba posmarowane masłem. W międzyczasie, do miski zetrzeć cały kawałek sera, wbić jajko dodać sos Worcestershire, musztardę i przyprawy. Dokładnie wymieszać by zrobiła się jednolita masa. Jeśli masa jest zbyt sucha, można dodać jeszcze jedno jajko. Delikatnie wypieczone chlebki wyciągnąć z piekarnika i wysmarować obficie masą serową. Włożyć ponownie do piekarnika i piec tak długo, ‘na oko’ aż ser się całkowicie rozpuści a nasz Rabbit będzie miał piękny złocisty kolor. I gotowe!
*** Fajny artykuł o serowych przyjemnościach jest tutaj, gorąco polecamy.
Prawdziwa uczta, a przeciez takie to proste! Nawet nie wiedzialam, jak to z ta nazwa bylo; zetknelam sie wprawdzie z "welsh rabbit", ale myslalam, ze to taki zarcik...
OdpowiedzUsuńPiszac tego posta, przeczytalam kilka fajnych artykulow i okazuje sie ze juz od XVI wieku bylo sporo legend zwiazanych z nazwami tych zapiekanek. Fajna analize przeprowadzila Felicity Cloake here:
OdpowiedzUsuńhttp://www.guardian.co.uk/lifeandstyle/wordofmouth/2011/oct/27/how-to-cook-perfect-welsh-rarebit
Fajna jest historia o Swietym Piotrze... polecam artykul.
O kurczę! Uwielbiam ser i już wiem, że polubiłabym to danie :)
OdpowiedzUsuńRobiłam i bardzo mi smakuje :) Swojskie, tradycyjne, angielskie jedzonko. Konieczkie ze szklaneczką dobrego piwa!
OdpowiedzUsuńbędę musiała wypróbować, wygląda bezbłędnie.
OdpowiedzUsuńHeh! Witajcie... Tyle wykwintnych i ciekawych przepisów na blogach, ale prawda jest taka, że najprostsze, syte, aromatyczne rzeczy powodują u mnie nadczynność ślinianek. Bardzo lubię tosty. I cheddar. I masło. Czegóż chcieć więcej, zwłaszcza gdy jesień nas owija swym szarym kokonem? PS. Lubię czytać takie 'tla historyczne' potraw małych i dużych - to bardzo fajne i ciekawe. Dzięki!
OdpowiedzUsuńprostota zawsze najlepsza :)
OdpowiedzUsuńP.S. przepiekny talerz!
Jezeli bedziecie kiedys w Olsztynie na dworcu to sprobujce zapiakanek z budki "U Barona" najlepsze zapiekanki na swiecie :D
OdpowiedzUsuń