niedziela, 3 października 2010


Cały czas mam w pamięci te długie wieczory przy winie i dobrym jedzeniu w słonecznej Toskani... Ach, co to był za czas!!! Kiedy tylko oboje z Jarkiem przekroczyliśmy granicę francusko - włoską, wiedzieliśmy, że to jest to miejsce gdzie może kiedyś przypadkowo kupimy rustykalną willę, którą odbudujemy i tchniemy w nią życie... całkiem jak w książce "Under the Tuscan Sun" Frances Mayes. Bohaterka książki po przykrych osobistych  przejściach niespodziewanie kupuje zrujnowaną willę w Toskani. Ksiażka ukazuje jej codzienne zmagania w zetknięciu się z włoską kulturą, perypetie remontowe i rozterki miłosne.... ach, przeczytajcie sami!!!! Z jednego z blogów książkowych dowiedziałam się, "że otwierając tę książkę, można poczuć smak suszonych pomidorów i aromat włoskiego wina". Wiedziona więc tymi rozkosznymi aromatami zakupiłam książkę i zaczęłam czytać... pomiędzy stronicami czułam ten zapach ziół i kwiatów a opisywane przez autorkę krajobrazy byly niczym pejzaże .... pejzaże, ktore sami mieliśmy okazję podziwiać...


Tak zaczęła się nasza historia miłosna z Toskanią. Krajobraz Toskani nasycony jest barwami bujnych winorośli, cyprysów, urokliwych, starych gospodarstw i gajów oliwnych. W samym jej sercu, tętniącej życiem Florencji tworzyli najwięksi artyści Leonardo da Vinci i Michaelangelo, pisali swoje dzieła Dante i Boccaccio a niebo explorował Galileo.... dla nas piękno Florencji stanowiły zapachy unoszące się nad miastem - zapachy porannej swieżo parzonej kawy, chrupiącego chleba, wyrazisty posmak oliwy z oliwek oraz wina z okolicznych winnic, ktore towarzyszyło niemal każdemu naszemu posiłkowi...


no i te długie przechadzki po lokalnych marketach w poszukiwaniu aromatów... ach!!! nawet krzyczące mamy wykłucające się o cenę pecorino gran reserva brzmiały wręcz melodyjnie.... ach, co to byl za czas!!!


Tamte aromaty pieczonego chleba wciąż pozostają w mojej głowie dlatego dziś stawiam pierwsze kroki w jego pieczeniu i tak o to z naszego piekarnika wyłania sie chrupiąca ciabatta...z własnego wykonania suszonymi pomidorami i czarnymi oliwkami... Ach, jak under the tuscan sun.... :)

Ciabatta wg przepisu znalezionego u Szefa John'a
(troszke przeze mnie zmodyfikowany)

 Składniki:
4 szklanki (200ml) mąki chlebowej
1/2 łyżeczki drożdży instant
11/2 łyżeczki soli
2 szklanki wody (o pokojowej temperaturze)
oliwki kalamata
suszone pomidory w oliwie (ja użyłam własnej roboty)



Mieszamy wszystkie składniki, ale nie wyrabiamy ciasta tak dokładnie jak na chleb tylko mieszamy drewnianą łyżką, przykrywamy ściereczką i odkładamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na 12 godzin. Ja zrobiłam ciasto wieczorem tak żeby rano jeszcze dodać oliwki i suszone pomidory i odstawić na jeszcze około 2 godziny do ponownego wyrośnięcia. Następnie rozgrzewamy piekarnik do 230℃. W międzyczasie smarujemy blachę małą ilością oliwy (lub innego tłuszczu) i obsypujemy obficie mąką kukurydzianą. Następnie wyrabiamy z naszego ciasta podłużny placek i przerzucamy go na blachę a z wierzchu obsypujemy małą ilością mąki chlebowej. Wkładamy nasze ciasto do rozgrzanego piekarnika i czekamy 40 minut na efekt końcowy. Po 40 minutach minutkach wyciągamy chrupiącą ciabattę i pozwalamy jej ostygnąć na kratce parę minut. A potem to juz tylko zajadamy kromki naszej ciabatty polane oliwą z oliwek koniecznie extra virgin i odrobiną octu balsamicznego.   DELIZIOSO!!!!
Jest to przepis tak prosty, że wychodzi świetnie już za pierwszym razem. Jedynym sekretem tego przepisu jest to, że nie wyrabiamy ciasta bardzo mocno a jedynie mieszamy wszystkie składniki drewniana łyżką i wcale nie musi być ono wymieszane z extra precyzją gdyż to umożliwia naszemu ciastu na powstanie specyficznych dla ciabatty dziurek w środku. 








3 komentarze:

  1. Juz myslalam, ze przepadliscie bez wiesci :) A tu prosze, rozkoszowaliscie sie urokami Toskanii. Mysle, ze kazdy po pobycie tam (a nawet przeczytaniu ksiazki Frances Mayes) marzy aby sie tam osiedlic i spedzic reszte zycia :) Toskania wciaz przede mna. Moje marzenie o niej spelni sie juz niebawem :))

    Ciabatta wyglada perfekcyjnie :) Do tego talerzyk z dobrej jakosci oliwa i nic wiecej do szczescia nie jest potrzebne :)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej ojej... my tez myslelismy, ze juz przepadlismy, zycie jednak przynosi nam ciekawe niespodzianki wiec teraz obiecujemy, ze sie nie zaniedbamy w gotowaniu... pozdrawiamy cieplo gdy za oknem pada deszcz i pogoda jest barowa :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Toskania to moje wielkie, niespelnione marzenie... Co roku 'cos' mi wypada i wizja toskanskich pejzazy znow odplywa na dalszy plan. Mam nadzieje, ze nie na dlugo jednak ;)
    A poki co - ogladam sobie i podzczytuje Wasza relacje. Czy planujecie juz kolejny wypad w tamte strony? ;)

    Pozdrawiam serdezcnie!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...